środa, 2 września 2015

Dom i ogród - wstęp

   
Herbaciarka
Fot. i wykonania Hania - 1000 pomysłów na...
   Od zawsze dom, a w szczególności kuchnia i różnego rodzaju zdobienie przestrzeni domowej było dla mnie zajęciem wyjątkowym. Przygotowywanie posiłków i gotowania uczyłam się od ukochanej Babci, która swego czasu mianowała mnie kimś na kształt testera - sprawdzałam smak i konsystencję potrawy.

Gotowałyśmy razem, choć początkowo pewnie raczej przeszkadzałam, niż pomagałam. Cóż, przywileje miałam, ponieważ byłam zawsze jedyną wnuczką, a dookoła mnie same chłopaki ;) Choć trzeba przyznać, że z tej zgrai przynajmniej dwóch kuzynów też bardzo dobrze radzi sobie w kuchni. Myślę, że jest w tym zasługa naszej Babci. Oczywiście ona gotowała klasycznie, można powiedzieć, że tradycyjnie po polsku, a mnie zawsze korciło, żeby coś zmienić, dodać. Tak się narodziła całkiem moja wersja gotowania, którą stosuję do dziś.
Fot. Hania - 1000 pomysłów na...
 Oczywiście, zdarza się, że coś mi nie wyjdzie, ale po ochłonięciu z negatywnych emocji ("Przecież miało wyjść!") traktuję to raczej jako lekcję jak następnym razem nie robić, niż porażkę :)

   Jedyne, czego nie lubię, to jak ktoś mnie pogania lub nie mam czasu. Gotowanie i wykonywanie dekoracji to tworzenie i potrzeba na nie czasu. Bywa, że zrobię coś raz-dwa, ale częściej pomysł powstaje jakiś czas, zanim doczeka się realizacji. Czasami jest to improwizacja, innym razem inspiracja czymś, co gdzieś widziałam. Staram się śledzić różne dobre pomysły, ale częściej modyfikuję, niż kopiuję. 
Talerzyki na małe słodkości lub przekąski
Fot. Hania - 1000 pomysłów na...
   Choć mnie samej trudno w to uwierzyć, nasz całkiem już ładny i uporządkowany ogród, rozpoczął się ponad rok temu na przystanku tramwajowym w Poznaniu :) Czekałam na konkretny tramwaj, bo miałam dojechać gdzieś na spotkanie, a wychodząc w pośpiechu nie wzięłam ze sobą nic do czytania (podróżowanie autobusem lub tramwajem po tzw. starych kątach to dla mnie czas na lekturę, a nie na podziwianie remontów, które nie należą do najpiękniejszych widoków), ale z pomocą przyszedł mi kiosk. W oczy rzuciła mi się gazeta "Mam Ogród" z cudownymi gladiolami na okładce. Uwielbiam mieczyki, no i stałam się niedawno współposiadaczką ogrodu (zaniedbanego przez ostatnie 10 lat, ale jednak ogrodu), dlatego stwierdziłam, że to lektura dla mnie. Wówczas nie myślałam, że mnie to tak wciągnie.
   Nie miałam zielonego pojęcia o tym, na co się piszę. W pamięci miałam  jedynie sielankowe zbieranie owoców pracy moich dziadków (ten zapach dojrzałego, czerwonego agrestu, malin prosto z krzaka...) oraz mniej przyjemne odchwaszczanie rodzinnego trawnika. Od zawsze lubiłam kwiaty, choć nigdy nie umiałam powiedzieć, który gatunek najbardziej. Po przeczytaniu, a raczej wchłonięciu, treści wspomnianej gazetki stwierdziłam, że prawie wszystkie. Oczywiście zaraz zabrałam się za szukanie informacji jak się sadzi m. in. tulipany i mieczyki. Wpadłam po uszy! Czytałam o wszystkim, później na naszym parapecie okiennym pojawił się piękny, żółty jaskier, który urzekł mnie w kwiaciarni (szeptał: "weź mnie ze sobą do domu", serio!) 
Fot. Hania - 1000 pomysłów na...
     Dzięki kilku bardzo ciekawym blogom i forum znalazłam się w świecie natury, który oferował mi nie tylko piękno stworzonych roślin, ale także możliwość uprawy własnych roślin jadalnych (o tym będzie trochę dalej). Szczególnie dużo zawdzięczam Basi ze Słonecznego Balkonu, która przekonała mnie, że uprawiać można nie tylko w gruncie, ale i w donicach. Pierwszy sezon nie był obfity w plony (również dlatego, że zaczęłam przygodę ogrodniczą z 3-miesięcznym poślizgiem, więc i tak cud, że coś mi wyrosło w tych doniczkach), ale wiele się przez ten czas nauczyłam. Doskonaliłam się przez czytanie i w tym roku postanowiliśmy z Mężem zainwestować, dosłownie i przenośnie, z wielką pomocą sympatycznych profesjonalistów (sami byśmy nie dali rady doprowadzić zapuszczonego ogrodu do porządku) w prawdziwy ogród. Oprócz gruntu mamy również taras roślinny, no i uprawę domową - głównie ozdobną. Ile mi to sprawia radości - nawet nie macie pojęcia! :)
Fot. Hania - 1000 pomysłów na...

   No i się zaczęło :) Jak już wejdę do ogrodu, to trudno mnie stamtąd wyciągnąć! Nawet wyrywanie chwastów czasem może być "przyjemne", w takim sensie, że często z nimi wyrywam z siebie negatywne emocje, które się gdzieś we mnie nagromadziły - to świetna i szybka psychoterapia; zmęczę się tak, że później to już ręką i nogą nie ruszę, ale za to jestem zadowolona. Tak to działa - jak najlepszy trening fizyczny i psychiczny. Gorąco polecam!

Pozdrawiam serdecznie! :) Hania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj! Cieszy mnie, że chcesz się tu wypowiedzieć. Pamiętaj proszę o zachowaniu zgodnym z netykietą i poprawnością języka, w którym piszesz. Blog jest moderowany, a wszystkie niezgodne z zasadami komentarze zostaną usunięte. Dziękuję i zapraszam ponownie!