piątek, 15 stycznia 2016

Domowe sajgonki - pyszny przepis, smaczny pomysł (nr 2)

    Lubię różne dania, także kuchni wschodniej, choć szczerze mówiąc wolę je przygotować sama w domu, bo wtedy dokładnie wiem co jest w środku. Pomysł na zrobienie domowych sajgonek przyszedł mi w sklepie, w którym w końcu zdecydowałam się kupić paluszki "krabowe", choć nie należą do najzdrowszych produktów - raz nie zawsze :) Miałam w domu niewykorzystany do końca papier ryżowy kupiony w promocji, więc realizacja była kwestią chwili. No, ciut dłuższej, ale naprawdę warto!

Fot. Hania - 1000 pomysłów na...
Zawsze, gdy mam ochotę zrobić coś nowego patrzę jak z tym tematem radzą sobie inni internauci i z kilku obserwacji oraz własnych przekonań kulinarnych tworzę coś swojego. Tym razem prawie w 100% byłam wierna przepisowi, który znalazłam na blogu Małgosi: smakialzacji.blogspot.com. Zamiast krewetek były paluszki krabowe i zwiększyłam ilość sosu sojowego oraz octu ryżowego. Z powodu braków w domu zmieniłam olej sezamowy na olej z pestek winogron, makaron ryżowy na namoczone i pokrojone płatki papieru ryżowego i kolendrę na pietruszkę. Reszta pozostała bez zmian. Do przepisu odsyłam na blog Autorki, a poniżej napiszę Wam tylko kilka rad i spostrzeżeń, z którymi warto się zapoznać, jeśli robi się takie danie pierwszy raz.

Fot. Hania - 1000 pomysłów na...
Grzyby mun (uszak gęstowłosy - piękna nazwa!) to grzyby orientalne, które w rosną na drzewach, trochę jak huba, tylko są jadalne. W Internecie znalazłam nawet informację, że podobne z wyglądu i smaku rosną w Polsce! Sama bałabym się zbierać, ponieważ nie znam się na grzybach i nie jeżdżę na grzybobranie - zostawiam to wytrawnym grzybiarzom. Zakupione w sklepie suszone grzyby mun są niewielkie. Po przygotowaniu, a więc zalaniu wrzątkiem i odczekaniu ok. 15 min (sprawdziłam - nie trzeba ich gotować) robią się kilka razy większe, więc dla ułatwienia warto przed zalaniem je połamać na drobniutkie kawałeczki, a i tak będziecie mieli co kroić.
Ocet ryżowy kupiłam, gdy przygotowywałam domowe sushi (jeszcze kiedyś Wam pokażę jakie to przyjemne i smaczne zajęcie!). Wcześniej próbowałam go zastąpić polskim octem jabłkowym, ale niestety to zupełnie nie zdało egzaminu. Warto zakupić niewielką buteleczkę, jeśli lubicie robić np. mieszanki chińskie, sushi lub sos słodko-kwaśny. Nie kosztuje bardzo dużo, choć nie należy do najtańszych, a daje ten niepowtarzalny smak orientu.
Sos sojowy - jeśli planujecie go zakupić popatrzcie czy nie ma gdzieś takiego z obniżoną zawartością soli. Co powinno, a co nie powinno się znaleźć w sosie sojowym zobaczcie tu.
Papryczka chilli może być świeża lub suszona (jak u mnie). Ostrożnie z pestkami, bo to w nich gromadzi się właśnie cała ostrość. za zwyczaj daję "korpus" papryczki i 2-3 ziarenka, resztę suszę i chowam, by zasadzić swoje na następny sezon :)
"Obsługa" papieru ryżowego nie jest skomplikowana, jeśli się to robi kolejny raz. Metodą prób i błędów stwierdziłam co następuje: potrzebne są płytki, ale szeroki talerz do zupy, deska, duży płaski talerz i 2 kawałki papieru do pieczenia. Do głębokiego talerza nalewamy trochę przegotowanej wody (tak, żeby pokryła całe dno), do niej pojedynczo wkładamy wyciągnięte z opakowania krążki papieru ryżowego (można też dostać kwadratowe, ale moim zdaniem lepsze są okrągłe płatki) - dopiero po skręceniu sajgonki namaczamy kolejny. Namoczony z obu stron papier ryżowy staje się przezroczysty i giętki - trzeba uważać, żeby nie namaczać za długo, bo się rozpadnie. Taki giętki płatek układamy na desce wyłożonej papierem do pieczenia. Na wysokości około 1/3 (licząc od siebie) układamy 1-1,5 łyżeczki przygotowanego wcześniej farszu, z zachowaniem ok. 0,5 cm odstępu od dołu (ta część najbliżej nas) i ok. 1 cm od brzegów, ściskamy go, rolujemy. Zanim zrolujecie zagnijcie do środka dolną część, prawy i lewy bok, a następnie dociskając rolujcie w kierunku górnej krawędzi. Gotową sajgonkę kładziemy na talerzu wyłożonym papierem do pieczenia zakładką do góry - unikniemy rozpadania się rulonika, kiedy będziemy przygotowywać go do smażenia. Pozostałe arkusze papieru ryżowego traktujemy tak samo. Wydaje się trudne, ale wychodzi w praktyce i jest szybsze, gdy już się nauczymy. Powodzenia!
Wok czy patelnia, dużo czy mało oleju? Każdy może wybrać swoją własną opcję. Moim zdaniem nie ma specjalnego znaczenia czy weźmiecie wok czy patelnię, ponieważ jednocześnie możecie smażyć do 4 sajgonek, żeby utrzymać odpowiednią temperaturę oleju oraz nie dopuścić do sklejania się ruloników ze sobą. Nie cierpię smażenia w głębokim oleju i w ogóle do smażenia używam go raczej mało. Proponuję więc, by zamiast wlewać pół butelki, najpierw dobrze rozgrzać patelnię, delikatnie "popędzlować" olejem (oczywiście chodzi o wysmarowanie syntetycznym lub silikonowym pędzelkiem), a w miarę jego wykorzystywania delikatnie dolewać. Nie chcemy przecież, by sajgonki ociekały tłuszczem, tylko żeby się ładnie przyrumieniły. Odwrotnie, niż na talerzu przed przygotowaniem, radzę zaczynać smażenie od obsmażenia zakładki, co pomoże jej się dobrze zlepić. 
Fot. Hania - 1000 pomysłów na...
Życzę by Wasza przygoda kulinarna z sajgonkami była udana! Smacznego!
Pozdrawiam serdecznie! :) Hania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj! Cieszy mnie, że chcesz się tu wypowiedzieć. Pamiętaj proszę o zachowaniu zgodnym z netykietą i poprawnością języka, w którym piszesz. Blog jest moderowany, a wszystkie niezgodne z zasadami komentarze zostaną usunięte. Dziękuję i zapraszam ponownie!