Wiecie, czasem sobie myślę, że moja lodówko-zamrażarka powinna mieć odwrotną budowę. Czasami żałuję też, że nie mam po prostu takiego osobnego urządzenia jak stojąca zamrażarka. Cóż, jak się nie ma, co się lubi... Jestem niepoprawnym chomikiem i chętnie zachowałabym wszystkie ulubione smaki z danej pory roku na kolejne trzy, albo i więcej, gdy danych składników nie możemy dostać w sklepach lub są bardzo drogie. Stąd dzisiejszy wpis.
Zaraz po suszeniu i soleniu, mrożenie jest chyba najpopularniejszym, sposobem przechowywania żywności. Zanim do polskich domów trafiła zamrażarka jako taka, musiało upłynąć mnóstwo czasu, gdyż pierwszym światowym producentem była amerykańska (a jakże!) firma Electrolux. Chłodziarki z zamrażarkami zostały wprowadzone na rynek w 1939 r., jak podpowiadają wujek Google i ciocia Wikipedia. Dziś lodówkę i zamrażarkę mamy prawie w każdym domu i nie musimy się starać o bryły lodu (gdy o tym myślę w głowie mam obrazy z uroczej animacji Kraina Lodu - w jednej ze scen, Kristoff wraz ze swoim reniferem Svenem kują, a następnie wyławiają z zamarzniętej rzeki wielkie bryły lodu), które schłodziłyby nasze pożywienie. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa jak prowadziło się gospodarstwo w tamtych czasach.
Czytam różne blogi i strony, z których wnioskuję, że ludzie mrożą naprawdę wiele różnych rzeczy, zarówno surowych, - warzyw, owoców, mięs - jak i tych poddanych już obróbce np. suszone pomidory (było to dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ale wypróbowałam i to naprawdę świetny pomysł). Nie wyobrażam sobie naszego domu bez zamrażarki, dlatego bardzo chętnie widziałabym w kuchni potężną, ale jednocześnie zgrabną szafę chłodząco-mrożącą. Cóż, nie da rady, gdyż pomieszczenie kuchenne nie jest z gumy, więc działam na sprzęcie, który mamy. Swoją drogą niesamowicie wytrzymałym, gdyż liczy sobie już 18 lat! Niestety jest dość mały, jak na to, co chętnie bym zamroziła.
Co mrożę:
- owoce np. maliny, truskawki, jabłka, gruszki, brzoskwinie, nektarynki - najczęściej znikają już pod koniec lata lub na początku jesieni w postaci mrożonych sorbetów i lodów, ale trochę zostaje na lody zimowe :)
- warzywa - od tego roku zatrzymuję czas moim ulubionym szparagom i dzięki temu możemy zjeść zupę szparagową nawet zimą! :) oprócz tego oczywiście brokuły, kalafior, fasolkę szparagową, paprykę i in.
- mięso i ryby - te, które zostały kupione w sklepie jako świeże lub chłodzone, tego co było zamrożone i rozmrożone nigdy nie mrożę ponownie,
- półprodukty i własnoręcznie przygotowane dania - nie tylko te, których specjalnie ugotowałam więcej, ale też takie, które mogą się zepsuć np. do czasu powrotu z wyjazdu weekendowego, jak zupy, risotto, gotowane pulpeciki, upieczone burgery, suszone pomidory itd.
Mam też mrożeniowe wpadki, przed którymi chciałam Was lojalnie ostrzec - do mrożenia nie nadają się warzywa i owoce, które mają w sobie dużo wody, chyba że wykorzystacie je jako materiał na lody lub mrożone smoothie. Należą do nich np. melon, arbuz, rzodkiewka, ogórek, seler naciowy, marchewka.
Pozdrawiam serdecznie! :)
Hania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj! Cieszy mnie, że chcesz się tu wypowiedzieć. Pamiętaj proszę o zachowaniu zgodnym z netykietą i poprawnością języka, w którym piszesz. Blog jest moderowany, a wszystkie niezgodne z zasadami komentarze zostaną usunięte. Dziękuję i zapraszam ponownie!